16. Wulkan Novarupta znajduje się na Alasce, w Parku Narodowym Katmai. Powstał podczas największej erupcji wulkanicznej na planecie w XX wieku. Erupcja ta wyrzuciła ponad 30 kilometrów sześciennych tefry, co oznacza, że VEI erupcji wyniosło 6. W XX wieku jedynie dwie inne erupcje (Santa María w 1902 i Mount Pinatubo w 1991
Jak ostrzegają ci, którzy na Alasce już byli, praca tam nie należy do najłatwiejszych. Atutem jest jednak możliwość zarobienia dużych pieniędzy – nawet tysiąca dolarów (czyli prawie trzech tysięcy zł) tygodniowo. Ale nie tylko. – Gdybym mogła, pojechałabym tam jeszcze raz: dla widoków, ludzi, klimatu, który całkowicie różni się od naszego – mówi pani Marta z Lublina, która pracowała na Alasce latem 2007 r. – Wychodząc rano do pracy można było podziwiać ośnieżone góry, foki, morsy. Nieograniczona przestrzeń, zielone zbocza gór. A jak człowiek miał szczęście, mógł zobaczyć kodiackiego niedźwiedzia brunatnego, czyli grizzli. Pani Marta pracowała fabryce Peterson Point koło Naknek na południu Alaski, potem na Kodiak (Wyspie Niedźwiedzi) – największej wyspie w rejonie. – Żeby dotrzeć do pierwszej fabryki, leciałyśmy 5 samolotami i awionetką, a później jechałyśmy jeszcze jakimś jeepem – kamienistą plażą, która była jedyną drogą dostania się do fabryki i wydostania z niej podczas odpływu (bo tylko wtedy można tam dotrzeć) – opowiada lublinianka. – Wrażenia niesamowite. Wyjazdy do pracy na Alasce są organizowane w ramach programu Work and Travel, skierowanego specjalnie dla studentów. Uczestnicy mają szansę nie tylko podjąć legalną pracę na terenie Stanów Zjednoczonych (konieczna jest wiza), ale także podszkolić język i poznać kraj. Pracę na Alasce można zacząć w czerwcu i lipcu. Kontrakty kończą się zazwyczaj w połowie września. Kto będzie szukał pracowników * Branson Spiers z Silver Bay * Mandy Griffith z Silver Bay * Rebecca Frisino z Yardarm * Barry Barnes z Leader Creek * Sarah Russell z Leader Creek * Brian Gannon – koordynator CETUSA (Alaska) WIĘCEJ INFORMACJI NA STRONIE: Jestem głęboko w lesie na Alasce w połowie wyścigu na 8 km, kiedy zostaje sam. Nade mną 100-metrowe świerki wyginają się i ryczą, rzucone przez wiatr tak głośny, że mylę go z samolotem. Pode mną grząski, oblodzony szlak. Przede mną — nikt. Jest dżdżysty listopadowy poranek. Moje ubranie jest mokre od deszczu, a palce u […]W zimę robi się dzieci bo noce długie LOL ja mieszkam niedaleko Anchorage i te odległości no cóz są, samochód dobra rzecz ale jak się mieszka w Anchorage to raczej wszedzie dojedziesz autobusem albo rowerem....czy rozrywki kulturalne są ograniczone? no to tylko dla ograniczonych ludzi tutaj dużo koncertów, wydarzeń, jarmarków itd wystarczy poszukać. Zabawy od perzedstawień po destruction derby. W sezonie letnim ryby, grzyby, kajaki i wspinaczki z tych podstawowych, ale jak się widzi te rzeki w dziwnym kolorze błekitu bo woda z lodowców...eh piknie tutaj. Pierwsze co uderza zaraz na lotnisku to widok gór...i tak juz zostaje bo góry wszedzie albo wulkany albo lodowce i piękne błękitne niebo, ogromne nieograniczone pomimo gór, niby zasłaniaja ale jednak nie...i faktycznie niebo tutaj jest bardziej niebieskie niż w zima niby długa ale ja tutaj przyleciałam późna jesienią i zime przetrwałam, w małym domku z kozą i drewnem paliam i było cudnie cieplutko i przytulnie, z internetem i kablówka nawet w głebokim lesie cywilizacja jest wszedzie tam gdzie chcecie wszystko to kwestia ceny. Smieje sie z tych seriali co je robia bo one całkowicie odbiegaja od rzeczywistości. Żyje sie tutaj normalnie tak jak wszedzie indziej. Zimą dni mijają szybciutko bo mało światła u nas rozjaśniało się około 9-9:30 rano w te najciemniejsze dni a ciemno juz było o 15. ale to mija i jest coraz jaśniej, poza tym zima jest równie pięknie jak latem, nie odczuwa się tutaj zimna tak jak w Szczecinie czy Warszawie powietrze jest suche ( zawsze jak zamykałam drzwi w samochodzie to mnie "prąd kopał" caluśka zimę) Alaska to dziwny stan bo i liberalny i conserwatywny, libetariański bardziej. Ludzie cenią sobie tutaj wolność, nie mieszają się w sprawy innych ale są bardzo ciepli, pomocni i przyjacielscy. Nie ma tutaj wielu ludzi w sensie ze niby mało generalnie mieszka w stanie bo około 750-800 tysięcy ale jakos tego nie odczuwam. Jak jestem w Anchorage to normalne miasto jedyna różnica pomiędzy Warszawą i szczecinem to budynki no i korki, no okej w Warszawie można wiecej ludzi w centrum spotkac ale serio nic szczególengo. Niskie budynki to jedyna rzecz no i rozciągłosć miast. Ludzie normalni, moda tutaj rózni się od tej naszej Europejskiej ale to raczej w całych stnach jak oglądam te kolorowe prezenterki w jaskrawych sukienkach to jakos mnie razi u nas bardziej subtelnie i bardziej mi sie podobało. No i oczywiście tutaj króluje Northface, Columbia itd sportowo, ciepło i dobra jakość. Nie wiem doprawdy co napisać....pracy jest tutaj dużo, zarobki tez dobre, jedzenie drogie, papierosy też, generalnie wszystkie importowane rzeczy bedą wiecej kosztowały na niebie ciągle zasuwają małe samoloty szczegolnie latem a obok dróg króluja quady w zimie skutery śnieżne. Łosie no i koło mnie mieszkają ludzie zajmujący sie profesjonalnie psimi zaprzęgami bo tutaj właśnie zaczyna się słynna "Idita rod" wiec kilka razy na dobe słychac wycie, na początku myślałam ze to wilki lol Niedzwiedzi nie widziałam do tej pory i mam nadzieje nie spotkac, mamy dwa psy wiec raczej mi to nie grozi. A no i każdy tutaj ma przynajmniej jeden pistolet, czesto ludzie noszą ze sobą. W każdym sklepie prawie jest stoisko z bronią. Czy podoba mi się tutaj? Bardzo, ze względu na wolnośc i perspektywy i szkołę dla mojej Hani....tęskno jednak do ojczyzny strasznie, życie tutaj nie rózni sie niczym od życia w innych miejscach tak mi się wydaje, więc co kto lubi jak ktoś jest fanem upałów i robaków, węży to niech walczy z Kalifornią albo Australią, ja tam wolę Alaskę wolną od tego. Gorąco jest jak latem słońce przypiecze ale jest równiez przysłowie takie tutaj jak Ci się nie podoba pogoda to poczekaj...i faktycznie kilka dni upałów i za chwile pada itd ugh przepraszam ze tak wszystko troche chaotycznie ale jestem w trakcie sprzątania i czekania na teściową i szykowania siebie i Hani na wyjazd wiec chaos lol Pozdrawiam serdecznie i czekam na pytania takie konkretnie jak coś
Szukasz pracy za granicą i nie wiesz gdzie się wyjechać. Sprawdź jak wygląda rynek pracy na Alasce, całkowicie odrębynm stanie USA. Zobacz jakie są zarobiki oraz warunki pacy oraz wymagania pracodawców. Data dodania: 2015-04-09 Wyświetleń: 2158 Przedrukowań: 0 Głosy dodatnie: 0 Głosy ujemne: 0 Licencja: Creative Commons Niestety żyjemy dziś w czasach, które wymuszają na nas ciągłe zmiany naszego dotychczasowego miejsca pracy, dlatego też coraz więcej szczególnie młodych ludzi decyduje się na wyjazd za granicę. W latach 90 i początkiem XXI wieku dla większości młodych szczytem marzeń było zdobycie wizy i wyjechanie do USA. Stany kojarzone wtedy były z przysłowiowym rajem, gdzie praca czekała na nas na ulicy. Dziś realia się zmieniają i chociaż w Stanach Zjednoczonych nadal łatwo znaleźć pracę to nie są to już takie "kokosy" jak wcześniej. Są jednak stany, które nadal mają dużo do zaoferowania, jednym z takich stanów jest Alaska, która jest praktycznie oderwana od reszty USA i to nie tylko terytorialnie, ale też mentalnie. Praca na Alasce dla emigrantów to głównie praca w zakładach zajmujących się przetwórstwem owoców morza, niestety jeśli ktoś nie lubi zapachu ryby to raczej nie będzie zadowolony gdyż taki zapach w zakładzie o takiej specjalności to niestety będzie codzienna norma. Praca na Alasce to jednak raj dla nowych przybyszów, którzy nigdy wcześniej nie pracowali, nie znajdą jeszcze dobrze języka, jednym słowem nie mogą wybrzydzać. Praca jest prosta nie wymaga żadnych kwalifikacji czy szkoleń, ani też okresów próbnych. Wynagrodzenie rzędu 10$ za godzinę pracy wydaje się być co najmniej zadowalającym, dodatkowo płatne są nadgodziny 150% normalnej stawki czyli 15$. Dobrym pomysłem jest wyjazd do pracy na Alaskę w okresie pełnego sezonu, wtedy możemy trafić nawet na ogłoszenia w którym poza wynagrodzeniem dostaniemy darmowe wyżywienie i zakwaterowanie, co znacznie ograniczy koszty naszego pobytu. Pracodawcy decydują się nawet na tak radykalne pomysły byle tylko ściągnąć do siebie pracowników by móc przerobić olbrzymie masy produktów. Praca na Alasce to ciekawe miejsce i szczególnie atrakcyjne dla osób, które jadą po raz pierwszy do pracy za granicę, jeśli mamy już fach w ręku, znamy język to możemy podbijać resztę stanów, ale jeśli zaczynamy to tylko Alaska. Tutaj jeśli nie przeszkadza nam zapach owoców morza oraz monotonny codzienny jadłospis, w którym zawsze będzie ryba to możemy tu pracować i nawet z czasem przeprowadzić się tu na stałe. Licencja: Creative Commons
Przyjrzyjmy się szczegółowo tym uczelniom biologii morskiej na Alasce. Alaska Pacific University [Biologia morska] BA, BS Wraz ze zmianami w ekosystemach oceanicznych spowodowanymi zmianami klimatu i inną działalnością człowieka, jest to wyłaniający się obszar o kluczowym znaczeniu dla przyszłości zdrowia oceanów, usług
opublikowano: 25-02-2011, 17:16 Nawet tysiąc dolarów tygodniowo będzie mógł zarobić student, który zdecyduje się pracować na Alasce przy łowieniu na morzu łososi. Ale praca taka może trwać jednak nawet 17 godzin na dobę. W najbliższy wtorek w Rzeszowie i Jarosławiu (Podkarpackie) pracodawcy z Alaski, głównie z branży przetwórstwa rybnego, będą zachęcać studentów do podjęcia pracy w alaskańskich w firmach. Jak poinformowała PAP Diana Załoga z firmy Why not USA, organizatora spotkania, wyjazd na Alaskę to nie tylko możliwość zdobycia doświadczenia zawodowego, ale przede wszystkim zarobienia pieniędzy i przeżycia przygody życia. Jak zaznaczyła, praca na Alasce nie należy do najłatwiejszych, ale jej atutem są zarobki - nawet 1 tys. dolarów tygodniowo. „Polacy, a także Słowacy mają bardzo dobrą opinię u pracodawców z Alaski, dlatego przyjeżdżają oni do Polski zachęcać do podjęcia pracy” - dodała. Polscy studenci na Alasce mogą zajmować się sortowaniem i przygotowaniem ryb do zamrażania; pakowaniem ich w pudełka; pracą w chłodni; układaniem pudełek i przenoszeniem ich na paletę czy nakładaniem folii termokurczliwej. Jak zastrzega Załoga, ciężką, fizyczną pracę wykonują mężczyźni, kobiety wykonują lżejszą, czyszczą i patroszą ryby. Studenci, którzy zdecydują się na pracę w alaskańskich firmach, muszą przygotować się na bardzo trudne warunki - dużą wilgoć i zimno. Dodatkowo praca na morzu przy połowie ryb na tzw. przetwórniach pływających uzależniona jest od warunków pogodowych, jeśli są one złe, wówczas pracy nie ma i nie ma też pieniędzy. Natomiast jeśli połów jest dobry, a co za tym idzie dobre są zarobki - trzeba się liczyć z pracą po 16-17 godzin na dobę. Praca na Alasce najczęściej zaczyna się w czerwcu, kontrakty kończą się zazwyczaj ok. 15 września. Wśród wymagań, jakie stawia się studentom przed podjęciem pracy na Alasce, to komunikatywna znajomość języka angielskiego i zaliczony przynajmniej jeden semestr studiów. W Jarosławiu oprócz spotkania z pracodawcami odbędzie się również konferencja naukowa poświęcona Alasce. Spotkanie z pracodawcami z Alaski odbędzie się w ramach programu Work and Travel. Jest to program edukacyjny adresowany do studentów. Dzięki niemu uczestnicy mają szansę nie tylko podjąć legalną pracę na terenie Stanów Zjednoczonych, ale także podszkolić język i poznać kraj. Pracodawcy z Alaski spotkają się również ze studentami w Krakowie oraz w Lublinie. Uczestnictwo w targach pracy jest bezpłatne. (PAP) © ℗ Podpis: PAPBarrow. Barrow to najbardziej wysunięte na północ miasto w Stanach Zjednoczonych, co napawa dumą jego mieszkańców. Łatwo się także domyślić, że panuje tutaj wieczna zmarzlina, a temperatury mogą okazać się naprawdę bezlitosne. Choć klimat jest pamiętliwy, to Barrow zamieszkuje około 5000 osób, a większość z nich to 12:22👍 Kanon227 Befsztyk nie istnieje 12:30 Bardzo miłe na kilka dni, może dwa tygodnie. Na lata to gorzej niż więzienie. 12:39😊 odpowiedzKanon227 Befsztyk nie istnieje Facet mieszka tam od 35 lat, sam opowiada, że raz przebywał samotnie kilka miesięcy i że to nie było normalne, oraz że drugi raz tego nie powtórzy. Poza tym...ten człowiek jest wolny, tak jak żaden z nas nie potrafi tego nawet ogarnąć. 12:40 Wolny?Taki człowiek jest non stop zniewolony koniecznością przetrwania. Choć to może być traktowanie jako forma wolności. 12:47 odpowiedzKane157 bladesinger 12:52👍 odpowiedzKanon227 Befsztyk nie istnieje Taki człowiek jest non stop zniewolony koniecznością przetrwania. Nie trzeba mieszkać na Alasce, żeby być tak zniewolonym :DKane, fim świetny jednak, warto też poczytać o prawdziwej historii bohatera ;) 12:55👍 Zawsze miałem dość mocny pociąg do tego największego z amerykańskich stanów, a w szczególności do jego wyspiarskiej części - Aleutów. 12:56 13:19 odpowiedzHUtH120 kolega truskawkowy graf_0 mieszkałem kilka miesięcy w namiocie bez ciepłej wody i gotowałem na ognisku. W lecie w naszej strefie klimatycznej to było zabawne, w listopadzie stało się katorgą. "Taki człowiek jest non stop zniewolony koniecznością przetrwania"Zgadzam się. 13:41 HUtH - właśnie o to chodzi. My żyjemy w na tyle komfortowym miejscu że nic właściwie naszemu życiu nie grozi. Martwimy się jedynie o dobrobyt i o to czy w końcu w Diablo III dobry loot wypadnie. Praca się nie podoba - znajdziesz inną, może gorszą ale zawsze. Bez problemu można sie też uwolnić od ludzi którzy cie denerwują. Twoja wolność jest ograniczona wyłącznie prawem. A na Alasce?Tam takiego wyboru nie masz. O ile się nie wyprowadzisz to są rzeczy które MUSISZ robić, każdego dnia, bo inaczej sobie zagrozisz. Tam takiej swobody nie masz. Z tym że niekoniecznie negatywnie wpłynie to na postrzeganie swojej wolności. Bo najczęściej jest tak że to nadmiar możliwości i wątpliwości jakie te możliwości budzą powodują zastanawianie się nad wolnością. 13:42 odpowiedzzanonimizowany869910113 Legend Na krótką metę - fajna przygoda. Pomysł na życie? Nie dla każdego. Przygniatająca większość mieszczan, w tym ja, już po kilku miesiącach zaczęłaby odczuwać niepokój, dezorientację, poczucie zagubienia. Mieszczanin potrzebuje bodźców, z którymi się oswajał od dziecka. Potrzebuje inspiracji natury duchowej, intelektualnej, towarzyskiej. Takich nawyków nie da się wyplenić w krótkim czasie, tak jak nie da się z nas wyplenić pewnych postaw uwarunkowanych społecznie, obyczajowo i kulturowo, którymi przesiąkaliśmy od - nie każdy nadawałby się do takiego życia. Niektórych zbyt szybko opanowałoby nieznośne poczucie pustki. Przecież w naszej rzeczywistości nawet drobne niedogodności potrafią na nas wpływać depresyjnie. Byle polska przeciągająca się jesienio-zima sporą część populacji osłabia psychofizycznie, a co dopiero mówić o zmianach o wiele innego z osobami wychowanymi na wsi, przyzwyczajonymi do innego, jakby to rzec, tempa życia. Myślę, że tacy ludzie mieliby większe szanse przystosować się do prowincjonalności a może nawet do pustelni. 13:54 odpowiedzMac9487 Inner Peace Wziąć udział w czymś typu survival byłoby fajnie, ale tam gdzie ciepło. Nie cierpię zimna. Alaska? No fucking way... brrr 14:00 odpowiedzzanonimizowany83603512 Senator 14:41 W zimie zimno i podchodzą niedźwiedzie pod chatynkę, latem komarów więcej niż igieł na borze wokół, nie dla mnie, mógłbym żyć jako ostatni człowiek na ziemi, ale w klimacie, który już znam. 16:28 16:45 odpowiedzzanonimizowany560811101 Senator Ja też lubię tego typu survivalowe sprawy, ale bez przesady, nie na całe lata. Większość z nas nie przetrwałaby tam dłużej niż 3 tygodnie. 16:51😊 odpowiedzKanon227 Befsztyk nie istnieje 16:57 17:03 graf_0 -- KOMPLETNIE się nie zgadzam. To jest tylko i wyłącznie twoje pojmowanie wolności. Jestem pewny, że dla każdego tak naprawdę oznacza ona co innego i sam wyzacza sobie granice, w których chce sam decydować o swoim losie, a gdzie pozwala za niego decydować innym czynnikom: ludziom, chaosowie, bogu dziwne, że uważasz go za bardziej zniewolonego od człowieka żyjącego w środku nowoczesnego miasta, skoro tyle jest publikacji telewizyjnych/filmowych/książkowych o tym, jak i czym dzisiaj może czuć się zniewolony pierwszy z brzegu przykład: ja, ty, każdy z obecnych tutaj jest dziś ograniczony ramami i szablonami społecznymi wg których należy żyć, aby sobie w tym społeczeństwie poradzić. Ten człowiek na Alasce nie jest tym w żaden sposób ograniczony. A skoro twierdzisz, że nas ogranicza tylko prawo, to czemu nie przyznasz, że jego prawo nie dotyczy w żaden sposób? I naprawdę uważasz, że nie musisz codziennie robić jakichś rzeczy aby przetrwać? Rany, przecież on musi polować, a ty musisz tyrać, czy to w sednie sprawy nie jest to samo? 18:38😍 Wiedziałam, że w końcu jakiś pseudointelektualista wysunie "Into the wild". Ludzie, czy wy naprawdę jesteście tak ograniczeni, że w tym filmie widzicie tylko zajebistą "bezpańskość", "wolną wolę", "wolność" i inne piękne idee? Czy ktokolwiek dotrwał do końca tego filmu ze zrozumieniem? Może przypomnę, co główny bohater miał na myśli spoiler starthappiness only real when sharedspoiler stop To jest prawdziwy dramat, a nie film o radości & doskonałości. Ogarnijcie się. 09:22😜 odpowiedzKanon227 Befsztyk nie istnieje Megara, już wiemy, że oglądałaś i że pojęłaś. Nikt w tym wątku, nie zabrnął w błędną interpretację dzieła, które tak świetnie odczytałaś, rozluźnij zwieracze. 16:10 Nie ma tak tam fajnie, na kebaba nie może iść np. 16:15😊 odpowiedzRod35 Niereformowalny Sceptyk Sam czasami mam takie myśli, że chętnie porzuciłbym dotychczasowe życie i przeniósł się do drewnianej chaty za miastem, sam sobie gotował, remontował chałupę, dbał o odpowiednie warunki do życia, a do miasta zaglądał tylko po zapasy. Tak samo chciałbym aby internet został zlikwidowany, a dane usunięte. :) 16:32 Lookash - no właśnie to nie jest to samo. W środku miasta w zachodniej Europie, w klimacie dość umiarkowanym praktycznie NIC NIE MUSISZ. Nigdy dotąd nie mieliśmy takiej przestrzeni wolności. Możesz "zostać kim chcesz", zmieniać grupy społeczne w których się obracasz, miejsce zamieszkania, nie wspominając o rozrywce, konsumpcji czy możliwości całkowitej rezygnacji z dowolnego z tych elementów. A na Alasce? Twoje przetrwanie jest ściśle uzależnione od tego czy rano wstaniesz i zrobisz co do Ciebie należy. Nie możesz się na ludzi z okolicy obrazić i zrezygnować z kontaktów - oni są tobie niezbędni do przetrwania. Małą próbkę tego można mieć przeprowadzając się na wieś. W mieście pracę (tyranie) możesz olać - możesz nie wstać rano, tragedii nie będzie, w najgorszym razie cię wyrzucą. A na wsi? Jak masz zwierzaki z których żyjesz to MUSISZ o nie dbać, czy masz na to ochotę czy nie. No ale wracając do Alaski. Poziom wolności takiego człowieka jest dużo niższy niż nasz. Tyle tylko że człowiek wcale wolności nie potrzebuje. Dużo bardziej potrzebuje swojego miejsca na ziemi i poczucia że robi to co do niego należy. Poświęcając dużo energii na zaspokajanie podstawowych potrzeb w piramidzie masłowa nie masz czasu i siły martwić się samorealizacją, sensem świata itp. Co z kolei pozwala osiągnąć dużo wiekszy spokój ducha i zadowolenie z życia. Z tym że od czasu do czasu trzeba zachlać mordę, kiedy człowieka wątpliwości najdą :D WHz3. 61 229 373 280 42 269 281 125 20